MY

MY

czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 11

 * Oczami Amy *

   Leżałam na kanapie i oglądałam film. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
Odebrałam.
 - Halo?
 - Hej. Tu Lou. Co robisz?
 - Nudzę się. - Wyznałam prawdę.
 - W takim razie może wybrałabyś się ze mną na spacer? - Zapytał podenerwowany.
 - Ok, o której? - Ożywiłam się.
 - Za dziesięć minut przed twoim domem - Zaproponował ochoczo Louis.
 - Hm... W tak krótkim czasie się nie wyrobie. Może za pół godzinki? - Zaproponowałam.
 - Dobrze. - Zgodził się. - To pa. - Pożegnał się Loui.
 - Papa. - Także się pożegnałam.
   W szybkim tempie poszłam do swojego pokoju, w celu znalezienia jakichś dobrych ciuchów.
Po kilku minutach zdecydowałam się na białą bluzkę ze wzorem czarnej nutki, czarne rurki i czarne conversy.
Przebrałam się w pośpiechu i ruszyłam biegiem do łazienki. Bałam się, że nie zdążę, bo zostało mi tylko dziesięć minut. Zastanawiałam się, co zrobić z włosami. Postanowiłam, że zostawię je takie, jakie są, czyli rozpuszczone, lekko pofalowane. W ostatniej chwili zrobiłam sobie lekki makijaż i wyszłam przed budynek.
   Louis już na mnie czekał. Gdy mnie zobaczył, na jego twarzy pojawił się uśmiech, który odwzajemniłam.
 - Hej. - Przywitałam się.
 - Cześć. Ślicznie wyglądasz. - Zarumieniłam się.
 - Ty także. To gdzie idziemy? - Zapytałam.
 - Może do parku? - Zaproponował. - Pokażę ci piękną fontannę.
 - Dobrze. - Odpowiedziałam.
Ruszyliśmy. Przez moment była cisza, którą przerwał Louis.
 - Jak ci minął dzień?
 - Bardzo nudno. - Zaśmiałam się. - A tobie?
 - Wspaniale. Tylko chłopaki zachowywali się gorzej niż zwykle. Ciągle się śmiali bez powodu.
 - A ty oczywiście byłeś poważny? - Zapytałam śmiejąc się.
 - No oczywiście. Tylko nie rozumiem, dlaczego się śmiejesz. - Stwierdził udając smutek.
 - Z niczego, Loui. - Odpowiedziałam.
Przez całą drogę śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Lou to naprawdę zabawny człowiek. W dodatku taki przystojny, inteligentny... Amy opanuj się! - Krzyknęłam na siebie w myślach.
   Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
 - Jejku, jak tu ładnie. - Powiedziałam.
  Była to polanka otoczona drzewami. Kiedyś znajdowała się tu ścieżka i kilka ławeczek, ale gdy w drugiej części parku zrobili plac zabaw, ludzie przestali tu przychodzić. Teraz było to odległe miejsce. Na środku tej polanki znajdowała się fontanna, na której wiły się róże. Przed fontanną stała jedna drewniana ławeczka, która wyglądała bardzo staro, ale ładnie. Na całym obszarze była niska trawa i dużo, bardzo dużo kwiatów. Wszystko to wyglądało naprawdę cudownie.
 - Przychodzę tutaj, gdy chcę coś przemyśleć. - Powiedział Loui.
 - Rozumiem. Takie magiczne miejsce, które rozwiązuje wiele problemów. - Szepnęłam.
 - Dokładnie.- Szepnął Lou. - Amy... - Zaczął głośniej. Widziałam, że bardzo się denerwuje. - Chciałbym ci powiedzieć, że odkąd cię ujrzałem, nie mogę o tobie zapomnieć. Chłopaki już mają dość tego, że ciągle o tobie mówię. Jestem przekonany, że się w tobie zakochałem. Amy Wathson, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - Uklęknął przede mną, jakby chciał się ze mną ożenić.
   Byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że on, może się we mnie zakochać. Spojrzałam mu w oczy, które wyrażały niepewność i strach. Bał się odrzucenia. Zastanowiłam się nad odpowiedzią i stwierdziłam, że też coś do niego czuję. Nie wiem, czy to zauroczenie, czy miłość. Jednak postanowiłam spróbować. Odpowiedziałam mu krótko.
 - Tak. - Rzuciłam się w jego ramiona. - Ja też cię kocham, Louis.
Pocałowaliśmy się. Delikatnie, lecz z uczuciem.
Stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie.

     Następnego dnia wstałam o dziewiątej. Byłam w znakomitym humorze. Jestem z Lou. Mam ochotę skakać z radości. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Przeczytałam "Dzień dobry kotku ;* Przygotuj się na niespodziankę. Louis Xxx." Uśmiechnęłam się i odpisałam "Dzień dobry ;* Już nie mogę się doczekać. Xxx. Co będziemy robić?"
  Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni, gdzie zastałam Kate. Przywitałam się z nią i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Nagle usłyszałam ten sam dźwięk, co wcześniej. Spojrzałam na telefon " Niespodzianka! ;*". "Okey...Co mam ubrać?" - Odpisałam.
Kate zobaczyła, że jestem szczęśliwa i zapytała:
 - Kto to?
 - Louis. - Powiedziałam obojętnym głosem.
 - O, a co chciał? I czemu jesteś taka szczęśliwa? - Zapytała z uśmiechem.
 - Ma dla mnie jakąś niespodziankę. - Odpowiedziałam. - Wczoraj...On...I ja...I...Jesteśmy razem!
 - To wspaniale! A teraz opowiadaj! - Krzyknęła uradowana Kat.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Cieszyła się razem ze mną. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
 W między czasie przyszedł kolejny sms " Załóż coś na luzie. Całuski xxx."
 - Idę się szykować. Pa. - Cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i pobiegłam do swojego pokoju.
  Ubrałam się zwyczajnie. Jeansy i czarny top na ramiączkach, do tego białe trampki.
 W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
Przywitało mnie sześć roześmianych buziek i piekielna twarz diabła, czyli chłopcy z One Direction, Max i Lily. Oczywiście diabłem jest Lil. Wpuściłam chłopaków, a dziewczynę zatrzymałam.
 - Co tu robisz? -Zapytałam ostro.
 - Odwiedzam koleżanki. Zostałam zaproszona.
 - Niby przez kogo? - Zdziwiłam się.
 - Przez mojego nowego chłopaka. Maxa. - Uśmiechnęła się chytrze, a mnie zamurowało.

________________________________
Wróciłam!
Teraz będę regularnie dodawać notki.

Kolejny rozdział w środę.

Pozdrawiam.

6 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie, rozdział fajnyy ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. "W tak krótkim czasie się nie WYROBIE. - wyrobię
    "Kiedyś znajdowała się TU ścieżka i kilka ławeczek" - tam
    "(...) ludzie przestali TU przychodzić." - tam
    "Chciałbym ci powiedzieć, że odkąd cię ujrzałem, nie mogę o tobie zapomnieć. Chłopaki już mają dość tego, że ciągle o tobie mówię. Jestem przekonany, że się w tobie zakochałem. Amy Wathson, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?" - Wybacz, idę skoczyć z dachu. Kobieto, nie zdaje Ci się przypadkiem, że przesłodziłaś? :D Bo mnie się tak zdaje.
    " Uśmiechnęłam się i odpisałam "Dzień dobry ;* Już nie mogę się doczekać. Xxx. " - A teraz Ciebie wypchnę z dachu. Co te xxx tu mają znaczyć? Jakieś ocenzurowane słowa? Naprawdę, ciesz się, że mnie tam nie ma, bo bym Cię tak trzepnęła za te xxx, że byś gwiazdy zobaczyła.
    " - Przez mojego nowego chłopaka. Maxa. - Uśmiechnęła się chytrze, a mnie zamurowało." - Zamurowało? A niby czemu? Sama zaraz po zerwaniu ma nowego, więc widocznie i Lily korzysta z życia.
    Najbardziej podoba mi się końcówka, niech Amy się w końcu za siebie weźmie, a nie wciąż nie wie z kim chce być. Piszesz coraz lepiej. :)


    http://kruche-zycie-romantyka.blogspot.com/2012/11/zota-pika-2012.html
    http://kruche-zycie-romantyka.blogspot.com/2012/10/strach.html

    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! : )
    zapraszam do mnie ; d
    http://im-still-hoping-and-waitning-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww świetny ten rozdział
    Kocham <3 I oczywiście czekam na następny :)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    http://one-1d-magic-hogwart.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatni rozdział - marsz-mendelsona.blogspot.com/
    Prolog, mam nadzieję, że się spodoba - zapach-jego-koszul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No i jak zwykle cudo... Kocham cię !!!!!!!!
    zapraszam do mnie


    http://one-direction-witch-julia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń